Niskokosztowy klient do remote desktop

Potrzebuje klienta do zdalnego pulpitu,
chciałem to zrobić na raspberry 3b, bo takie coś mam.

Bawił się ktoś czymś takim, ewentualnie jakimś innym podobnym rozwiązaniem? Jak to się sprawuje?

Wymagania:

  • niski pobór prądu-najlepiej zasilane przez USB
  • przenośne,
  • jakieś USB na mysz, klawiaturę i ewentualnie zewnętrzny dysk,
  • jakiś nośnik danych, żeby wystarczyło podłączyć i żeby działało, bez konieczności kombinowania,

software

  • klient do zdalnego pulpitu - virtual box na zdalnym hoście,
  • konsola
  • podstawowe konsolowe programy do podstawowych operacji typu menedżer plików typu MC, monitor zasobów typu htop, wypalanie obrazu dysku itp,
  • klient wireguard, żeby się łączył do serwera przez VPN

inne

  • minimalizacja operacji io, żeby nie zajechać karty, lub innego nośnika. Myślałem o systemie plików read only, ale z drugiej strony, czasami przydałoby się coś zapisać na dysk, choćby jakieś ustawienia. Może katalog home z możliwością montowania jako read only? Ewentualnie zdalny pulpit jako read only na jednym użytkowniku, a katalog drugiego użytkownika jako read write do operacji na tym kliencie- trochę upierdliwe chyba,
    może możliwość zapisu danych na żądanie? Ale nie wiem, czy da się to zrobić. Wiem, że przy niektórych systemach plików można ustawić zapis co jakiś czas, ale jak się kiedyś tym bawiłem, to iotop nadal pokazywał zapis co 2-3 sekundy, a powinno co kilka minut chyba, więc nie wiem czy to działa,

Czy jest szansa, żeby raspberry dało radę pociągnąć ten VPN i szyfrowanie dysku?

Na ostatniej sesji linuksowej gadali o jakimś projekcie, który umożliwia wycięcie wszystkiego co zbędne z dystrybucji, ale nie wgłębiałem się w to. Może tu powinienem uderzyć.

to chyba tyle. Na razie jestem na etapie ogarniania wirtualnej maszyny, więc ten klient, to za kilka dni pewnie.

Będę przewidywalny ale dlaczego nie jakiś wyrób chrumbukopodobny za 150zł z prawdziwym SSD? Sporo modeli na N4000 jest w tej cenie, przy odrobinie szczęścia N4100.
Na tym jakiś lekki Linux i dowolnie wybrany klient typu Parsec czy NoMachine.

Bo chce wykorzystać to co mam, a nie kupować kolejnej rzeczy. Mam jeszcze w domu banana pi, ale to raczej na pewno nie pociągnie. Zdalny desktop chyba nie wymaga jakiś strasznych mocy obliczeniowych.